-Ross-
Tego ranka powinienem iść do szkoły. Dobre określenie... POWINIENEM. Ale, ponieważ pogoda była bajeczna, nie chciałem jej marnować i postanowiłem wybrać się na wagary.
Aby nie wzbudzać żadnych podejrzeń, wstałem o tej samej porze co zwykle. Właściwie to bym się z tym nie ukrywał, gdyby nie fakt, że rodzice wyjechali, a przez te kilka miesięcy głową rodziny ma być Riker. Właściwie, to dlaczego Riker? No proszę... Każdy, tylko nie Riker! Kiedy rodzice wyjeżdżają, ten uważa się za nie wiadomo kogo! Wkurza mnie już to... Taki świetny braciszek... Ciągle tylko "Ross, dlaczego nie możesz być tak miły i odpowiedzialny jak Riker?", "Bierz przykład ze swojego brata!"... Pff... Widać kto jest tutaj kochany najbardziej. Z rozmyślań wyprowadziło mnie pukanie do drzwi mojego pokoju... Nawet nie zdążyłem powiedzieć "proszę", a w moim pokoju już stał nikt inny jak mój idealny brat. Uśmiechnął się i powiedział:
-Ross, może zawiozę cię dziś do szkoły?
-Nie ma takiej potrzeby. - odpowiedziałem spokojnie, aby nie wzbudzić jego podejrzeń.
-Inaczej się spóźnisz... A przecież nie chcesz się spóźnić, prawda?
-Nie martw się o mnie. Poradzę sobie. Nie musisz być tak pomocny!
-Ej spokojnie! Tylko spytałem...
-To może lepiej zapamiętaj sobie, aby następnym razem nie oferować mi jakiejkolwiek pomocy!
-Co cię dzisiaj ugryzło?
Postanowiłem zignorować to pytanie, więc złapałem za plecak i jak najszybciej wybiegłem z pokoju popychając przy tym brata.
-Riker-
Ross zachował się dziś na prawdę dziwnie... Nawet nie wiem jak powinienem to skomentować... Od samego początku wiedziałem, że idzie na wagary, przecież nigdy nie zmarnował by takiej pogody! Ale jego dziwne zachowanie na pewno nie miało związku tylko z wagarami... Zaczynam się o niego martwić. Może powinienem wtedy go zatrzymać i porozmawiać na poważnie? W każdym bądź razie już jest na to za późno. Kiedy zaskoczony zebrałem się z podłogi, zszedłem na dół. Tam zastałem moją siostrę Rydel robiącą śniadanie. Nie zwlekając spytałem:
-Nie masz może pojęcia co się dzieje z Rossem?
-Masz na myśli jego szybkie wyjście? To chyba normalne... Prawie spóźnił się do szkoły.
-Nie o tym mówię. Przed wyjściem zachowywał się na prawdę dziwnie...
-Dziwnie, czyli jak?
Wtedy opowiedziałem siostrze całą tą sytuację... Lecz na jej twarzy nie było ani cienia zaskoczenia, więc spytałem zdziwiony:
-Więc... Co o tym sądzisz?
-Proszę cię... Jesteś starszy od Rossa, jesteś facetem i nie rozumiesz co się dzieje?
-Nie? Może mnie oświecisz?
-Ja uważam, że nasz młodszy braciszek się zakochał!
-Ross? Zakochał? Hahahahahahahaha! Na prawdę świetny żart!
-Ja mówię poważnie.
-Delly błagam cię! Przecież Ross kompletnie nie potrafi szanować dziewczyn! Laura mi już coś o nim opowiadała... W końcu spędza z nim dużo czasu.
-O tym jaki jest twój brat, dowiadujesz się od swojej dziewczyny?! Owszem, może Ross miał już kilka wpadek, ale to nie znaczy, że nie można dać mu kolejnej szansy!
-Szansy na skrzywdzenie kolejnej dziewczyny?
Wtedy naszą kłótnię przerwał schodzący na dół Rocky.
-Rocky-
Obudziły mnie krzyki Rydel i Rikera. W sumie to jestem im za to wdzięczny, bo kiedy spojrzałem na zegarek, wiedziałem, że już spóźniłem się do szkoły. Jak najszybciej się ubrałem i zbiegłem na dół. Brat z siostrą nadal na siebie krzyczeli, więc zainterweniowałem:
-Przestańcie! Co was napadło?!
-My tylko rozmawiamy. - powiedziała Rydel.
-Jak dla mnie to wcale nie wygląda na rozmowę. Przestańcie się na siebie wydzierać!
-Rydel, on ma rację... Przepraszam cię. Właściwie to masz rację. - powiedział zawstydzony Riker.
-Nie Riker, to ja przepraszam. Może faktycznie robię z niego anioła... - zamyśliła się Rydel.
Po chwili oboje wpadli sobie w ramiona. Muszę przyznać, że byłem usatysfakcjonowany tym, że to ja byłem w tej sytuacji tym dorosłym i odpowiedzialnym. Byłbym zadowolony, gdyby okazje do pokazania mojej dojrzałości zdarzały się trochę częściej.
-Ross-
Kiedy wybiegłem z domu, nie miałem pojęcia w którą stronę mam się udać. Czy pojechać do miasta, na lody, a może zadzwonić do któregoś z kolegów, aby do mnie dołączył? W końcu razem zawsze raźniej...
-"Tak, to świetny pomysł!" - pomyślałem. Gdy sięgnąłem do kieszeni, aby wyjąć telefon, ku mojemu zdziwieniu była ona pusta... Zapomniałem telefonu... A więc jestem skazany dziś na samotność. Zrobiłem się głodny, dlatego też moim pierwszym przystankiem było pójście na lody. Podczas gdy byłem już w połowie drogi, zauważyłem coś dziwnego...
Fajny ten rozdział ;D podoba mi się... czekam na następny rozdział ;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuń